piątek, 17 sierpnia 2012

Paletka Inglota

Witam kochane :)

Jestem pewna, że każda z was gości w swojej kosmetyczne przynajmniej jeden cień tej marki. To oczywiste produkty są łatwo dostępne, w przystępnych cenach no i... ten wybór kolorów. Nie wiem jak Wy ale dla mnie podjęcie decyzji co do koloru w tym wypadku stanowi ogromny problem. Aktualnie w użytku mam dwie paletki, postanowiłam pokazać Wam kolory i powiedzieć do czego używam, może akurat kogoś zainspiruję. 

Tak prezentuje się jedna z nich,troszkę brudna wybaczcie :)



Koszt każdego cienia to w zależności od kształtu 10-12zł, paletki od 12-18zł.  (Jeśli jesteście zainteresowane pełną ofertą piszcie, postaram się ją zamieścić).

 
Oto zbliżenia pierwszej z nich. 

 Pierwszy odcień od lewej to 357-średni brąz. Kolor jest matowy, nie wpada w rudy i ogólnie byłby całkiem całkiem gdyby nie fakt, że zbytnio stapia się z moja piwną tęczówką. Doskonale sprawdzi się przy ciepłych typach urody oraz w delikatnym makijażu oka. Na powiece jest zdecydowanie bardziej subtelny.

Drugi to 341 (mat) blady łosoś. Coś jak pudrowy róż, jest to również kolor bardzo delikatny. Polecam do makijażu dziennego.

Kolejny 390 (mat) kremowy beż. Sprawdza się jako cień bazowy do każdego makijażu. W miarę transparentny bardziej ciepły niż chłodny. 

420 jedyny perłowy odcień w tym zastawieniu. Uwielbiam go, stalowy fiolet. Nada się zarówno do makijażu dziennego jak i wieczorowego. 

Ostatni, 358 powiedziałabym wrzos. Matowy fajny kolorek. Polecam każdemu.

Jak zauważyłyście ta paletka to delikatne, pasujące do siebie,w większości matowe odcienie. Jeśli więc macie ochotę na "neutralny zestaw dzienny", serdecznie polecam :) 

Napomnę, że cienie tej marki są raczej dobrze napigmentowane. "|Przyczepie się"  troszkę do  trwałości i aplikacji, aby ułatwić sobie życie polecam uprzednie przygotowanie oka za pomocą bazy pod cienie. Naprawdę czyni cuda. Chcecie recenzje jednej z nich? Piszcie!!!
Całuje malina :)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Ziaja, Calma, HCL-peeling enzymatyczy

Witam Was serdecznie!
 Dziś na tapetę ląduje peeling enzymatyczny Ziaja, Calma, HCL . Jest to peeling przeznaczony do cery suchej i wrażliwej. Z racji wrażliwości mojej skóry i problemów naczyniowych stosuje tylko i wyłącznie peelingi enzymatyczne. Oto mój faworyt:



Zapewnienia producenta:
Enzymatyczny peeling do złuszczania zrogowaciałej warstwy naskórka, polecany do cery suchej i wrażliwej.
Substancje aktywne:
Bacocalmine, Kompleks wapniowy, Lipexel, Prowitamina B5 (D-panthenol), Witamina E.
Exfocellia pobudza procesy odnowy naskórka. Wygładza, uelastycznia i lekko rozjaśnia skórę.
Exfocellia, witamina E nie narusza naturalnych struktur lipidowych. Nie powoduje podrażnień.
Exfocellia, prowitamina B5 (D-panthenol) intensywnie nawilża. Skutecznie zapobiega przesuszaniu skóry.
Preparat aktywnie wspomaga system immunologiczny skóry
- skutecznie łagodzi podrażnienia zmniejszając powstawanie prostaglandyn biorących udział w reakcjach alergicznych,
- redukuje nadwrażliwość skóry na negatywne czynniki zewnętrzne, intensywnie regenerując strukturę skóry oraz wzmacniając naturalną warstwę ochronną naskórka,
- neutralizuje wolne rodniki przyspieszające proces starzenia się skóry,
- chroni skórę przed szkodliwym wpływem promieniowania słonecznego.


Bardzo lubię ten peeling głównie ze względu na jego delikatność. Nie podrażnia, a twarz po aplikacji jest w widocznie lepszej kondycji. Jeśli chodzi o działanie to owszem wygładza i oczyszcza skórę ale jeśli liczycie na spektakularne efekty to niestety możecie się nieco zawieść. Ja stosuję go regularnie 3 razy w tygodniu (to częściej niż zaleca producent) i jestem zadowolona. Nakładam go na oczyszczoną twarz i czekam aż „zniknie” mniej więcej 10min. Bardzo ładnie przygotowuje twarz na „przyjęcie” maseczki. W dodatku sam w sobie NAWILŻA buźkę więc jak dla mnie to rewelacja. Delikatnie rozjaśnia i zwęża pory.
Zapach kremowy, nie drażniący o konsystencji gęstej śmietany Do plusów zaliczam atrakcyjną cenę ok 8zł w aptekach. Jest to dla mnie produkt na mocne 4+/5.

Co do wad:
-dla niektórych może być za słaby (zwłaszcza jeśli jesteście przyzwyczajone do tradycyjnych peelingów ziarnistych)
-efekt nie utrzymuje się długo. Aby skóra wyglądała zdrowo, stosowanie produktu co 2 dni.
-mała pojemność 60ml, z wydajnością też bywa różnie

Bardzo ważne abyście kupiły dokładnie ten produkt, inne tej samej marki (inna seria) mogą podrażnić np. „Ulga”.

Używam tego produktu przeszło 2 lata i na pewno nie przestanę, może jednak skuszę się na coś innego dla odmiany.... Polecacie coś? Czekam na wiadomości!
Całuje , Malina:)


niedziela, 12 sierpnia 2012

W odpowiedzi na pytania: part 2


Wiele z Was zapytała mnie o szarą tęczówkę. Uzupełniam zatem informacje.

Oczy szare doskonale wyglądać będą:

-kolory harmonijne GRANAT, ZIELEŃ, RÓŻ
-kolory kontrastujące RDZAWY BRĄZ, FIOLET
-kolory dopełniające BURGUND, ZŁOTO





Pozdrawiam Malina :)



piątek, 10 sierpnia 2012

Dobieramy odpowiedni kolor cienia do tęczówki


Witam Was kochane, dziś małe co nieco na temat doboru koloru cienia do tęczówki.
Moja znajoma kosmetyczka mówi, że radzi swoim klientką aby wybierały kolory w których po prostu najlepiej się czują to da im gwarancję dobrego samopoczucia, jej natomiast zdecydowanie ułatwi pracę. Myślę jednak, że warto posłuchać profesjonalistów dlatego  poszperałam i proponuje wam nieco inne rozwiązanie. Analizując zdjęcia makijaży moim zdaniem te zasady większości przypadków się sprawdzają. Oto one:

Jeśli jesteś posiadaczką oczu niebieskich najlepszymi kolorami będą:
- jeśli chodzi o kolory harmonijne (na co dzień) które idealnie wkomponują się w Twoją oprawę proponuje się ZIELENIE, ŻÓŁCIENIE, RÓŻE
-kolory kontrastujące to BRĄZY, CZERWIENIE, FIOLETY
-kolory dopełniające te dodają jeszcze więcej kontrastu to POMARAŃCZ



Dla oczu zielonych można zastosować:
-kolory harmonijne takie jak  BŁĘKIT, ŻÓŁCIENIE
-kolory kontrastujące CZARNY, FIOLETOWY, MIEDZIANY, BRĄZOWY
-kolory dopełniające CZERŃ





Oczy piwne najlepiej czują się w:
- kolory harmonijne BRĄZY, BRZOSKWINIE, KORALE
- kolory kontrastujące CZERNIE, BŁĘKITY, FIOLETY
- kolory dopełniająceNIEBIESKI


Jako ostatnie figurują brązowe:
- kolory harmonijne CZERWIEŃ, POMARAŃCZ,
- kolory kontrastujące SZARY, CZARNY, ZIELONY, PURPUROWY
- kolory dopełniające NIEBIESKI 


Mam nadzieje, że którejś z was te informacje się przydadzą. Pamiętajcie, że w świecie makijażu liczy się przede wszystkim kreatywność :) 
Pozdrawiam Malina :)

czwartek, 9 sierpnia 2012

No niestety :(


Witam Was bardzo serdecznie. Dziś na tapetę ląduje tusz do rzęs marki Bourjois. Zakupiłam go w promocji ok. 4 tygodnie temu zachęcona przez Panią ekspedientkę która to zapewniała, że sama jest posiadaczką tego (w jej mniemaniu) świetnego produktu. Ja niestety nie mogę tak go nazwać, no ale o tym za chwile....


Na początek obietnice producenta:
Bourjois godzi objętość rzęs i piękny wygląd. Dzięki formule ultra czarnego musu i szczoteczce umożliwiającej wyjątkową stylizację, możesz nadkładać maskarę warstwami aż osiągniesz upragniony efekt: 10 razy większa objętość a przy tym miękkie, jedwabiste i nieposklejane rzęsy!
Formuła maskary Beauty’Full Volume została stworzona przy użyciu naturalnych wosków oraz została wzbogacona o witaminę B5 i pochodne witaminy E. Jest dostosowana do wrażliwych oczu oraz szkieł kontaktowych. Nie zawiera parabenów.
Nowa szczoteczka idealnie pokrywa rzęsy od nasady aż po same końce i nie pozostawia grudek! Jej duży rozmiar i cylindryczny kształt sprawiają, że z łatwością zbudujesz dużą objętość, a równo rozłożone włoski pozwalają na równomierną aplikację.

Moja opinia:
Niestety tusz w żadnym stopniu nie spełnia moich oczekiwań. Zacznę od „nowej szczoteczki” która miała czynić cuda. Jak dla mnie szczoteczka jest zdecydowanie za duża, pokuszę się nawet o stwierdzenie gigantyczna. Uniemożliwia to staranna i dokładną aplikację kosmetyku w dodatku przez swój kształt jest bardzo nieporęczna. Drugim ogromnym minusem tego produktu jest jego tendencja do sklejania naszych rzęs. Zdecydowanie nie wygląda to naturalnie (w zasadzie jest to po prostu nieestetyczne). Nawet po próbach rozczesania rzęs grzebykiem efekty są delikatnie mówiąc: słabe. Nie poddając się wymieniłam szczoteczkę ( z innego odpowiadającego mi tuszu), niestety i tym razem bez efektów. Nie jestem fanką super naturalnego makijażu, to natomiast jest dla mnie nie do zaakceptowania. Moje rzęsy wyglądają na potargane i nieświeże.

Plusy:
  • trwałość- tusz nie kruszy się i nie rozmazuje
  • jako posiadaczka zarówno wrażliwych oczu jak i szkieł kontaktowych nie odczułam dyskomfortu
  • cena (niecałe 30zł, ja kupiłam w promocji za 22zł)

Jestem o tyle zaskoczona, że znam i lubię kosmetyki tej marki. Czyżby po prostu „wpadka” firmy?
Co myślicie, jakie są wasze ulubione tusze do rzęs? 
Ściskam, Malina :)

wtorek, 7 sierpnia 2012

Olejowanie włosów

Witam Was serdecznie :)

W nawiązaniu do ostatniego posta postanowiłam „sprzedać” wam kolejna informacje z kategorii pielęgnacja włosów. Dzisiejszy bohater to olej kokosowy z którym się nie rozstaje.

Ostatnimi czasy tz. olejowanie włosów cieszy się dużą popularnością, sprawdziłam, praktykuję i polecam :)
Dodam, że jest to swego rodzaju 100% naturalne serum na nasze włosy.

Dla tych z Was które jeszcze nie próbowały postaram się szybko streścić o co chodzi.
Przed umyciem główki wcieramy mazidło we włosy i zostawiamy na ok 1h. Osobiście zostawiam papkę na całą noc, nie jest to jednak konieczne. Produkt zmywa się bez problemów a efekty są naprawdę zadowalające.

Wkleję wam parę słówek na temat tego wynalazku od jednego z producentów kosmetyków naturalnych.

Jako jedyny olej chroni włosy przed utratą protein, dzięki swej specyficznej budowie olej kokosowy jest w stanie wniknąć w strukturę włosa i dokładnie go nawilżyć, dzięki czemu włosy stają się miękkie, lśniące i mocne.
Stosowanie na skórę głowy wzmacnia cebulki, zapobiegając wypadaniu włosów. Zwiększa ukrwienie skóry i pomaga w walce z łupieżem. Można stosować jako maseczkę na całą długość włosów (a także skórę) przed myciem, lub nałożyć na same końcówki, aby zapobiec ich rozdwajaniu.


Obiecujące prawda?
Lubie tą metodę i uważam za skuteczną. Należy jednak pamiętać, że wszystkie naturalne sposoby na poprawienie urody wymagają dużo więcej cierpliwości i zaangażowania aniżeli te drogeryjne. Mam na myśli przede wszystkim systematyczność i to, że na efekty trzeba poczekać nieco dłużej. Uważam jednak, że warto.
Produkt polecam kupować w internecie jest dużo taniej i w nie większej pojemności niż 150ml (o ile mamy w planach stosować go tylko na włosy). Pamiętajmy, że kosmetyki naturalne mają krótszy termin ważności. Podaje, przykładową stronę z której pochodzi cytat:
Ja zakupiłam olejek na stronie kliknij tu :)

Stosuję tą metodę naprzemiennie z innymi podobnymi produktami i powiem wam, że efekty są widoczne. Włosy są bardziej odżywione i nawilżone, wyglądają po prostu korzystniej. Nie przepadam za intensywnym zapachem kokosu w kosmetykach, mam na myśli perfumy, balsamy itp. W tym przypadku zapach nie jest duszący więc nie traktuje tego jako minus.
Nie zauważyłam niestety aby hamowało to rozdwajanie końców.

Zapomniałam dodać, że olej na konsystencje masła i dopiero po kontakcie z ciepłymi dłońmi zmienia postać na płynną. Jestem posiadaczką słoiczka o pojemności 100ml i zapłaciłam za niego ok 18zł.

Jeśli nie macie ochoty na zakupy w internecie podobny efekt uzyskacie wcierając olejek przeznaczony do pielęgnacji ciała Alterry (do kupienia w każdym Rossmannie). Jest tańszy i bardziej dostępny. Nie jest to jednak produkt w 100% naturalny.
Mam nadzieje, że zainspirowałam choć jedną z Was :)
A Wy macie jakieś sekretne sposoby dbania o włosy?
Jakie są wasze doświadczenia z kosmetykami naturalnymi?
Czekam na opinie!!!
Ściskam Malina :)

Zamykanie naczynek laserem - moje doświadczenia

Dwa słowa o laserowym zamykaniu naczynek.
Dziś opowiem Wam o moim doświadczeniu z laserem, a raczej o mojej walce z popękanymi naczynkami za pomocą tego urządzenia.  Zanim opiszę jak to działa i jakie są moje odczucia, muszę z przykrością stwierdzić, że na malinowej buzi ta metoda nie zaowocowała sukcesem :( Mój problem to popękane naczynka na twarzy, a uściślając, potężny rumień na obydwóch policzkach.
Pierwszy raz trafiłam do ponoć bardzo dobrej kliniki zajmującej się leczeniem tego typu schorzeniami i przemiła pani dermatolog zapewniła mnie, że po 3/4 zabiegach mój problem zniknie.
Co do przygotowań, to nic szczególnego, na zabieg przychodzimy po prostu bez makijażu. Skóra jest dezynfekowana za pomocą gazy z płynem, na oczy zakładamy okulary, a następnie na problemowe miejsce nakładany jest chłodzący żel, który zmniejsza ból i dyskomfort. Lekarka traktowała mnie 2 laserami
1- na całą twarz
2- na poszczególne naczynka
Nazw niestety nie pamiętam, a na stronie internetowej kliniki, nie ma takiej informacji.
Po zabiegu w twarz wklepywany jest d-pantenol.
Koszt 1 zabiegu 150zł
Dziewczyny ból jest niesamowity, aż mnie dreszcze przechodzą jak o tym wspomnę. Porównuje to uczucie do porażenia prądem, ja aż czułam w powietrzu zapach spalonej skóry. Katastrofa!!! Na szczęście nie powinno trwać to dłużej niż 10min.
 Zabiegi były wykonywane, co 4/5 tygodni. Przeszłam ich 7, niestety bez efektu.
Po ok. pół rocznej przerwie postanowiłam ponowić próbę w innym miejscu. Tym razem spotkałam się z dwuzakresowym laserem 532nm/940nm firmy ASCLEPION – QUADRO STAR 8W/30W. Chirurg uprzedził mnie, że w moim przypadku nie ma, co liczyć na spektakularne efekty mimo to podjęłam próbę. Po pierwszych 2 zabiegach widać było minimalną różnicę, na tym się jednak skończyło. Po trzecim i czwartym znowu nic. Poddałam się.
Koszt 1 zabiegu 150zł
Jeśli chodzi o postępowanie po zabiegach laserowych to przez ok. 3 dni trzeba troszkę uważać, mianowicie:
  • przez 3 dni nie korzystać z sauny oraz unikać wysiłku fizycznego
  • odstawić kosmetyki zawierające retinol
  • unikać słońca przez 4 tygodnie
  • stosować kosmetyki bez alkoholu
  • nie malować się przez ok. 24 godz.
W dodatku bardzo ważne jest abyście używały kremu z filtrem ok. 50 i to już od kwietnia, ponieważ naruszone naczynko pod wpływem ostrego słońca nieodwracalnie zmienia kolor tzn. ciemnieje.
Taki zabieg polecam zaplanować na piątek, ponieważ mogą, ale nie musza pojawić się strupki na twarzy lub coś w rodzaju zgrubień, opuchlizny. Mi przy bardzo wrażliwej skórze zdarzyło się to zaledwie 3 razy. Mówię o weekendzie gdyż nie powinno się dodatkowo obciążać takich zmian makijażem ani broń boże tego zdrapywać.
Nie chce oczywiście nikogo zniechęcać. Los chciał, że nie kwalifikuję się do leczenia za pomocą tego urządzenia. Po przeczytaniu ogromnej ilości opinii w Internecie nadal wierze, że to faktycznie może komuś pomóc.
A Wy, próbowałyście? A może komuś z was laser uratował twarz?
Piszcie, podawajcie adresy wartych do odwiedzenia miejsc i wasze metody na pozbycie się rumienia. Czekam z niecierpliwością!
Pozdrawiam cieplutko,
Malina :)

niedziela, 5 sierpnia 2012

Serum do włosów :)


Odkąd mój fryzjer skarcił mnie za używanie jedwabiu do włosów (ponoć wysusza) i zaproponował w zamian magiczne serum, o którego istnieniu nigdy wcześniej nie słyszałam, nie pozostało mi nic innego jak tylko mu zaufać i zainwestować w obiecane cudo. I wiecie, co? Nie żałuje!!! Oto mój nowy skarb:

Styling Tools FEEL & SHINE serum 100 ml Artego

 

Polskie tłumaczenie na butelce to „ Serum dotyk i blask”.Na odwrocie możemy w siedmiu językach przeczytać, że produkt nadaje się TYLKO DO UŻYTKU PROFESJONALNEGO no ale jak widać nie do końca :). Zacznę od obietnic producenta: 

Serum spaja rozdwojone końcówki. Nadaje olśniewający blask i miękkość włosom. Chroni przed wilgocią. Dyscyplinuje puszące się włosy. W przypadku wilgotnej pogody, utrzymuje fryzurę w tej samej formie. Obniża gęstość produktów, jeżeli zostanie z nimi wymieszany.Sposób użycia: rozetrzeć w dłoniach kilka kropli produktu, rozprowadzić je na długości i końcówkach pasm.


Na opakowaniu produkt nazwany jest 

antystatycznym nabłyszczaczem  do włosów naturalnych i grubych.
Serum ma konsystencje bardzo podobną do wspomnianego wcześniej jedwabiu (troszkę mniej lepki) i przecudownie pachnie. Zdefiniowałabym go, jako słodki waniliowo- kokosowy. Utrzymuje się na włosach, nie jest jednak intensywny ani drażniący- mi odpowiada.
Pompka ułatwia aplikacje. Ja stosuje go zaraz po umyciu na wilgotne włosy (ok. 3 „pompki” głównie na końcówki, oraz zdarza mi się dołożyć 2 kolejne w ciągu dnia na suche końcówki.  Wbrew temu, co większość z was pomyśli produkt nie obciąża włosów, jeśli nie przesadzi się z ilością. Nie ma uczucia, że włosy są tłuste, produkt bardzo szybko „wnika” we włosy zmiękczając je i wygładzając suche końce. Mogę powiedzieć, że działa dyscyplinująco na puszące się włosy jednak o jakimkolwiek utrzymaniu fryzury nie ma mowy. Jest to produkt odżywiający i nabłyszczający, a nie utrwalający.
Oczywiście nie liczyłam na to, że serum spoi moje rozdwojone końcówki. I niestety jak się rozdwajały tak się niestety rozdwajają, (ale to specyfika moich włosów).
Minusem może być dostępność i cena. Produkt można kupić w Internecie za cenę 37.90zł.  kliknij tu :)
  Tak to dużo, warto jednak pamiętać, że otrzymujemy 100ml dobrego produktu, który jest naprawdę bardzo wydajny. Ja kupiłam go w styczniu i skończyłam w tym miesiącu. (Wiem, że niektóre dziewczyny mają go nawet ponad rok). Mi przy codziennym stosowaniu wytrzymał 6 miesięcy to wychodzi ok. 6,30 zł na miesiąc. Jak dla mnie to przyzwoicie.
Aby ułatwić sobie nieco sprawę ( ja tak zrobiłam), można udać się do sklepu fryzjerskiego aby uniknąć kosztów przesyłki. Wiem, że jego cena „dla osób profesjonalnie zajmujących się fryzjerstwem” to 27.99. Można, więc poprosić znajomą fryzjerkę, aby nam pomogła :)
Produkt moim zdaniem jest godny polecenia.

Jeśli jednak wolicie oszczędzić sobie fatygi, bardzo podobnym produktem aptecznym jest:

L`Biotica, Biovax A+E, Serum wzmacniające

 

Konsystencja i działanie praktycznie takie same, więc nie będę się powtarzać. To, czego ewentualnie mi brakuje to zapach. L’Biotica pachnie nieco trawiaście, zapach nie utrzymuje się na włosach. Mam też wrażenie, że łatwiej przesadzić z jego ilością. Ale to pewnie kwestia wprawy.
Za 15ml produktu płacimy ok. 12zł. Więc za 100ml wychodzi zdecydowanie drożej. No, ale nie płacimy za przesyłkę oraz łatwiej nam pozbyć się 12zl aniżeli 40zł.
Wybór należy, zatem do Was :). U mnie delikatnie wygrywa pierwsze serum, ale mam zamiar używać produktów zamiennie, Artdego w domu, L’Biotice na wyjeździe. To też jakieś wyjście prawda?  A może znacie jakieś inne produkty tego typu? Piszcie!
Pozdrawiam serdecznie
Malina :)

sobota, 4 sierpnia 2012

Moja przygoda z kosmetykami KRYOLAN


Kryolan to firma proponująca nam kosmetyki profesjonalne. Producent zapewnia, że produkty które zakupimy są wysokiej jakości, używane przez charakteryzatorów telewizyjnych tudzież podczas sesji zdjęciowych. Zachęcona opiniami w Internecie i ciekawością postanowiłam wypróbować 3 kosmetyki tej właśnie firmy. Oto moje opinie skonfrontowane z obietnicami producenta:
Pierwsza zakupiona przeze mnie rzeczą był  

puder ryżowy- Anti-Shine 

 tej właśnie marki:

Producent zapewnia nas o mocno matujących właściwościach produktu, głównym jego przeznaczeniem jest strefa T- czyli ta spędzająca nam sen z powiek jeśli chodzi o nieestetyczne błyszczenie.
Powiem tak, puder ma swoja wady jak i zalety. Ja natomiast nie skusiłabym się na drugie opakowanie. Produkt jest całkowicie biały, co z założenia nie powinno wpływać na kolor wcześniej nałożonego podkładu, oraz dostosować się do koloru naszej karnacji. Niestety w moim przypadku puder na samym początku wybiela mi twarz a po chwili utlenia się i delikatnie ciemnieje tworząc nieestetyczny płaski mat. Jestem fanką matu, mam cerę tłustą, temu jednak stanowczo mówię nie. Produkt może podkreślać niedoskonałości cery, zmarszczki suche skórki, wypryski oraz moim zdaniem wysuszać skórę suchą.
Co do zalet warto wspomnieć o pojemności, mianowicie 30g pudru w cenie ok. 56zl uważam za godne polecenia, (jeżeli komuś spasuje to myślę ze 1 opakowanie spokojnie wystarczy na ponad rok- co jest dla mnie rewelacją). Jest też bezzapachowy, zatem dla osób wyjątkowo wrażliwych na zapach używanych kosmetyków jak najbardziej ok.
Co do matu... hmm oprócz tego, że płaski ( po jakimś czasie to uczucie znika) to faktycznie matowi na mniej więcej 3 godz. (jak wspomniałam mam cerę tłustą- przy mniej przetłuszczających się ok. 4/5 godz.).  Za to świetnie sprawdza się w ciągu szybkich poprawek, wystarczy dosłownie odrobina produktu i jednorazowe (nawet niedbałe) przeciągnięcie pędzlem i osiągamy efekt wyraźnego matu.
Reasumując myślę, że warto mieć ten produkt podczas całonocnej zabawy (dyskoteka, sylwester, wesele), gdy światło jest sztuczne i wiele nam wybacza. Na co dzień jednak, produkt „trzeba lubić”

Drugim produktem, w który zainwestowałam to 

kółko/paletka kamuflaży- Rainbow:


Ze strony producenta sprawa wygląda tak:
Jest to specjalistyczny make up, służący niezawodnemu pokrywaniu wszelkich defektów na skórze, są to między innymi blizny potrądzikowe, popękane naczynka krwionośne, przebarwienia itp. To co charakteryzuje produkt to po pierwsze mocne krycie a po drugie extramalna trwałość, producent zapewnia, że po utrwaleniu kamuflażu pudrem filującym nasz makijaż wytrzyma nawet do 36 godzin w tym będzie odporny na ścieranie i wodę. Dlatego polecany jest do makijaży ślubnych, wieczorowych. Kamuflaż przebadany jest dermatologicznie i można go stosować przy każdym rodzaju skóry.
Dostępny jest w 5 wariantach kolorystycznych, ( w każdym kółeczku mamy 6 kolorów)
Pierwszy set to nr, 0 którego nie liczę ponieważ bardzo ciężko go dostać jest to zestaw najjaśniejszych kamuflaży. Następnie kolory zmieniają się na ciemniejsze, ale UWAGA ten, który jest dostępny na rynku i figuruje, jako najjaśniejszy to numer. 3.
Przyznam wam, że jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Większość obietnic producenta pokrywa się z prawdą. Kamuflaż ma silne właściwości kryjące tego absolutnie nie można mu odmówić. Kolory z palety nr. 3 moim zdaniem są idealne dla Słowianek, fakt są jasne, ale nie totalnie blade. W mojej palecie widnieją następujące kolory:
- najjaśniejszy, coś à la kość słoniowa w odcieniu beżu
-też jasny troszkę cieplejszy beż z nutą żółci
- jasny żółty
- ciemniejszy beż
-ciemniejszy żółty, podchodzi delikatnie pod pomarańczowy, nie jest to jednak ordynarnie pomarańczowy kolor
- pomarańczowy-ten znajduje się w środku paletki i jest faktycznie pomarańczowy. Nie wyobrażam maskować nim niedoskonałości na twarzy, jednak rewelacyjnie sprawdza mi się podczas konturowania twarzy
W podanej kolejności mniej więcej wygląda to tak:

Co do trwałości to ok. jest trwały nawet przy mojej tłustej cerze ładnie się trzyma, natomiast obietnica 36 godzinnego efektu jest moim zdaniem przesadzona. Co prawda nie fixowałam go, więc być może i się mylę... no ale hmm czy ty w ogóle możliwe? To może inaczej, myślę, że nałożony na dobrą bazę przypudrowany i utrwalony fixerem może być bez obaw noszony przez pannę młodą. W takiej postaci na pewno wytrzyma nie jedna imprezę :)
Warto wspomnieć, że kamuflaż nie tworzy nieestetycznych placków i nie podkreśla suchych skórek. U mnie sprawdza się też mieszanie kolorów, nawet, jeśli żaden nie odpowiada idealnie waszemu odcieniu możecie mieszać je do woli. To się sprawdzi u osób profesjonalnie zajmujących się wizażem. No i oczywiście pojemność produkty. Za ok. 59zl dostajemy 40g wydajnego kamuflażu. Moje zużycie od 2 miesięcy jest minimalne a stosuje go dość często. Z czystym sumieniem można powiedzieć, że produkt jest wydajny i ekonomiczny.
Co do minusów, to wiem, że niektóre z was narzekają na konsystencję i co z tym idzie problemy z aplikacją. Korektor jest dość ciężki wiec polecam najpierw dobrze rozgrzać go palcami np. mieszając ze sobą kolory a dopiero potem aplikować na twarz. W moim przypadku to się sprawdza. Kolejną niedogodnością może okazać się zapach, jest dość intensywny i olejno-chemiczny. Osobiście mi to nie przeszkadza, zdaje sobie jednak sprawę, że może być to uciążliwe dla osób wrażliwych w tej kwestii. I niestety nałożony na dużym obszarze może prowokować błyszczenie.
Zdjęcie kamuflaży pochodzi ze strony producenta pędzli do makijażu maestro, jeśli jesteście mieszkankami Lublina możecie uniknąć płacenia za przesyłkę zamawiając go właśnie na tej stronie i odbierając osobiście na ul. Bocianiej.

Ostatni produkt, jaki obecnie stosuje tej marki to  

Cake Eye Liner - Eyeliner w kamieniu

Jest to produkt przeznaczony do stosowania ma mokro, kolor ma pozostać intensywny bez prześwitów przez cały dzień. Stosowany z odpowiednim płynem tej samej marki Cake Eye Liner Sealer staje się wodoodporny.

Produkt dość oryginalny ( nie spotkałam się wcześniej z taką formą). Nakładam go cieniutkim pędzelkiem tej samej marki  0 Contour Genuine Sable KRYOLAN PFOFESSIONAL i też lubię ten produkt.
Dzięki użyciu wody ( oczywiście też odpowiedniego pędzelka) możemy samodzielnie decydować o grubości kreski- im więcej wody tym kreska będzie intensywniejsza. Jestem fanką idealnie cienkiej subtelnej kreski i ten produkt umożliwia mi osiągnięcie tego właśnie efektu.  Eyeliner jest trwały, bez problemu wytrzymuje cały dzień, nie zauważyłam, aby kolor płowiał bądź się kruszył, więc za to duży plus.
Minusem może być brak możliwości rozcierania. Namalowana przez nas kreska momentalnie wysycha i nie ma możliwości łączenia ją z cieniami, więc jeśli lubicie taka formę makijażu to odradzam.
Fenomen tego produktu jest taki, że dzięki jego formie nie ma możliwości, aby nam wysechł,  co często spotyka tradycyjne Eyelinery. Czy użycie wody stanowi dla mnie problem? Nie, makijaż zazwyczaj wykonuję w domu, więc nie musze się o to martwić.
Dostępne kolory to:
-czarny
-brązowy
-zielony
-niebieski
-biały
Na koniec chcę powiedzieć, że uważam Kryolan za rzetelną, i profesjonalną markę. Myślę, że jeszcze kiedyś się na coś skuszę. Trzeba przyznać, że jeżeli chodzi o trwałość z powodzeniem przoduje nad kosmetykami drogeryjnymi (niestety ceny również są dużo wyższe).  Mają naprawdę szeroką gamę podkładów pudrów korektorów zapewniających doskonałe krycie, trwałość. Zastanawiam się tylko czy cały „pakiet” zbytnio nie obciąży delikatnej skóry twarzy.  
Dostępność jest o tyle ograniczona, kosmetyki trzeba zamawiać droga internetową(chyba, że mieszkacie w Warszawie/Bądź w Lublinie patrz wyżej). Natomiast stron z kosmetykami marki Kryolan jest mnóstwo, np. http://www.kryolancitywarszawa.com.plkliknij tu:) . Kosmetyki są również dostępne na allegro. Mój następny cel to albo zielona baza pod makijaż, albo jakaś pomadka, co sądzicie? Może Wy macie jakieś inne doświadczenia? 
 Pozdrawiam Was ciepło
Malina :)

Recenzja Tołpa, Planet of Nature, Relaksujący krem nawilżający pod oczy i na powieki

Witam kochane :)

Zaczynam od zrecenzowania wam kremiku pod oczy marki TOŁPA



Tołpa, Planet of Nature, Relaksujący krem nawilżający pod oczy i na powieki


Z góry pragnę zaznaczyć, że nie mam bardzo dużych wymagań co do kremu pod oczy ( myślę tu o zmarszczkach). Moja skóra pod oczami jest dobrze napięta i nie mam z nią większych problemów. Postanowiłam zainwestować w krem pod oczy ze względu na ich wrażliwość i delikatność. Smarując okolice oczu kremem do twarzy mam wrażenie, że konsystencja jest za ciężka, oraz że skóra w tym miejscu jest obciążona.
Ale do rzeczy: kremik pochodzi ze stosunkowo nowej na rynku firmy TOŁPA- charakteryzującej się naturalnymi składnikami oraz wyciągiem z torfu. 
Oto zapewnienia producenta:
Dzięki naturalnym ekstraktom roślinnym krem doskonale odżywia, regeneruje i nawadnia skórę wokół oczu. Twoja skóra staje się sprężysta i napięta, a podrażnienia zostają zredukowane. Składniki roślinne: torf TOŁPA®, ekstrakty roślinne z lukrecji, świetlika i bławatka, witamina E.
Dla zainteresowanych :)
Torf TOŁPA- chroni i regeneruje
Lukrecja działa antyalergicznie, antyobrzękowo, redukuje zaczerwienienia, łagodzi i co ciekawe - wiąże wodę w skórze.
Świetlik ma właściwości przeciwzapalne i przeciwbakteryjne - łagodzi oznaki zmęczenia.
Bławatek stosuje się przy podrażnieniach i chorobach skóry - działa przeciwzapalnie i łagodząco.
Witamina E bierze udział w dostarczaniu komórkom składników odżywczych, chroni przed utleniaczami.

Powiem Wam, naprawdę fajny kremik! Pomijam fakt, że ciężko znaleźć krem pod oczy dla dziewczyn przed 25 rokiem życia, który będzie kremem nie żelem oraz który będzie pozbawiony działania przeciwzmarszczkowego.  Ten spełnia wszystkie warunki. Konsystencja jak dla mnie ciekawa, przypomina mi mus, jest dość gęsta jednak nie obciąża powieki. Wchłania się błyskawicznie nie pozostawiając tłustej powłoki. Nawilża i łagodzi podrażnienia. Nie podrażnia. Zapach delikatny, mało wyczuwalny. Tyle wymagam i jest Oki.  Za pudełeczko 15ml płacimy w okolicach 18-22zł. Kremik przy codziennym stosowaniu (aplikuje go rano i wieczorem) wystarcza na ok. 2 miesiące, zatem w mojej opinii cena jest adekwatna do jakości.
Jako plus można dodać, że krem jest bez wiekowy- mogą go używać zarówno osoby młode jak i dojrzałe.
Kosmetyk jest ogólnie dostępny.

Minusem może być opakowanie.  Jest to słoiczek do którego wkładamy palec, taki rodzaj aplikacji uchodzi za niehigieniczny. Nie zauważyłam też właściwości relaksacyjnych :)

Nie wypowiem się czy krem likwiduje poranne worki pod oczami, ponieważ nie mam takiego problemu.
Generalnie serdecznie Wam polecam :)
Pozdrawiam Malina :)